Choroba Zakaźna Przenoszona Drogą Morską

          Jeszcze 3 lata temu, jak ktoś mówił nam o rejsach wielkimi statkami wycieczkowymi, to pierwsze skojarzenia jakie kłębiły się w naszych głowach to: starzy ludzie, kiecki wieczorowe, kosmiczna cena, Titanic i ogólna katastrofa. No więc po co płynąć, a tym bardziej po co namawiać na tę tragedię Klientów?

Jednego pięknego poranka miało się to nasze wyobrażenie o rejsach diametralnie zmienić. Dowiedzieliśmy się, żę płyniemy w swój pierwszy prawdziwy rejs po Morzu Śródziemnym. Ja Lastowiczka zajarana wszystkim co nowe i z podróżowaniem się wiąże, mąż Grzegorz, który na hasło REJS spędził dwa dni i dwie noce z wujkiem GOOGLE, szukając z czym to się je. Jak prawdziwy facet w dzieciństwie marzył o tym, aby być pilotem samolotu (jego ulubiony i ponoć najpiękniejszy to chromowana Dakota DC-3). Jak nie pilotem to kapitanem wielkiego lotniskowca albo innego Titanica. Nie ukrywamy w temacie wiedzieliśmy wielkie zero, oprócz tego, że na filmie Titanic płakałam za tonącym Leonardo tak, że dostałam temperatury, a po nocach śniły mi się koszmary.

GOPR0077 (1).jpg
@hotele_na_morzu

Drodzy Czytelnicy! Kiedy wirus rejsowy nas dopadł? Długo nie musieliśmy czekać. Zaraziliśmy się wchodząc na pokład tej luksusowej “choroby” o długości 294 metrów. MSC MUSICA, tak właśnie nazywała się ta wielka zaraza, przy której czujesz się jak stworzonko niczym roztocza na komodzie. Dodam tylko, że są o wiele większe, ale ta była naszą pierwszą. Kabina z balkonem, a co za tym idzie wieczny widok na morze, ale za to codziennie na innym wybrzeżu. Poranne zaokrętowanie w portach to nie lada atrakcja. Dziś jesteś w Genui jutro w Rzymie a za 4 dni w Walencji. Wypłyniesz na Ocean to i Wielkie Kajmany zobaczysz, a za chwilę piękną i wiecznie wesołą Jamajkę. Na to wszystko co się na tym pokładzie zarazy wyprawia! Kuchnie świata wszelakie, najlepsi specjaliści w dziedzinie przyrządzają swoje specjały dla ponad 2500 pasażerów. Te koktajle te lody, zupki krem i kanapeczki nocą … na samą myśl ślinka cieknie. 

1496526_822393941149348_3133076124325679732_o

… musiałam nalać sobie drineczka, bo przez te wspominki rozczulona jakaś jestem.

Na pokładzie zarazy aktywności wszelakie. Chcesz popływać , chcesz pościgać się F1 , chcesz pojeździć na rolkach, poleżeć w spa … Dla nas największą atrakcją są zawsze wieczorne pokazy w teatrze. Uwaga! to nie jest zwykły teatr lub co dla niektórych amfiteatr z egipskiego kurortu. To wypasione teatrzycho z balkonami, piękną sceną , prawdziwą kurtyną, a dla dopełnienia z takimi show, że szczena opada. Jak pierwszy raz mnie tam zaciągnęli to szłam z nastawieniem, że na scenie pojawi się koleś w peruce i będzie robił z siebie klowna, których nie trawię a nawet się boję. Jakie wielkie było me zdziwienie, gdy kurtyna rozstąpiła się za kulisy, a na scenie zobaczyłam piękny rosyjski balet, ale taki, że w You Can Dance tego nie zobaczycie. Codziennie nowe spektakle. Możesz trafić na artystów z Cirque du Soleil, albo osobistości z programów talent show, przez które ciarki po ciele wędrują jak szalone, a swoją kosmetyczkę, która dokonała depilacji Twojego ciała masz ochotę udusić, bo wszystkie włoski dęba stają! Jest szał i to trzeba przeżyć. Po teatrze lecimy na drineczka, a po drineczku na takie dicho, że sam DJ Tiesto czy inny Getta za konsolą czasem staje. Nazwisko mówi samo za siebie więc za dużo rozwodzić się nie będę. W temacie dicho to przypomniała mi się szalona doba na Ibizie, od błądzenia po pięknej starówce po relaks na plaży Talamanca i szaleństwo w Pachy za miliony euro, bo przecież trzeba tam wejść i zabrać bilet na pamiątkę 😉 

No ale co w tych rejsach jest najfajniejsze? To, że jesteś codziennie w innym miejscu i nie ogranicza Cię fakt, że leżysz właśnie na leżaczku i łapiesz drugą fazę opalenizny. To, że dziś masz ochotę na nicnierobienie w Portofino a jutro pospacerujesz po uliczkach Barcelony. To, że żyjesz sobie na wypasionej zarazie i ptasiego mleka Ci nie brakuje a krajobraz za oknem zmienia się co chwila.

905765_822395101149232_8998561941188242156_o.jpg

Na statku jesteś bezpieczny i nie czujesz faktu, że unosisz się na sryliardach litrów wody. To nie prom do Szwecji. To olbrzym o zupełnie innym charakterze. Osobiście mam cholerną chorobę lokomocyjną i morską. Potrafiłam zarzygać wodolot z Helu do Gdańska w takim tempie, że mama nie wiedziała czy wycierać się w pasażera obok czy wyskakiwać za burtę ze wstydu. Dodam jeszcze, że mam siostrę bliźniaczkę więc wyobraźcie sobie naszą mamusię 😉 Tragicznie zniosłam również licealną wycieczkę z Hamburga do Wielkiej Brytanii, gdzie modliłam się do wszystkich świętych o koniec rejsu bez względu na to jaki on by nie był. Przeżyłam sztorm w górnej granicy skali Beauforta i wiem co to znaczy myśleć o seppuku. No więc w sezonie wiosenno letnim ja spokojnie mogę pływać, nie czułam nic, co najwyżej bujanie po kolejnej szklaneczce whisky w moim ukochanym piano barze. Nie będę oszukiwać bo bujać potrafi. Przekonałam się na początku listopada, kiedy to przepływaliśmy Morze Śródziemne od Rzymu prościutko na Barcelonę. To była pora jesiennej ciapy i mimo, że powietrze dalej około 20 stopni to morze już sobie troszkę szalało. Mój kapitan Grześ bawił się w najlepsze, a ja leczyłam się czystą whisky bo ponoć to lekarstwo dla prawdziwych morsów 😉 Nawet pomagało, no ale ile można 😉 Nie wiesz w pewnej chwili czy to fale czy promile.

GOPR1053.jpg
lastowicze.pl

Podczas rejsu na zarazach ani razu nie czułam zagrożenia czy to ze strony morza, czy to ze strony  innych czynników zewnętrznych. Stwierdziliśmy jednogłośnie, że to najbezpieczniejsza w obecnych czasach forma podróżowania. Trasę kapitan może zmienić zawsze słysząc o jakimkolwiek zagrożeniu, a na pokład nie wejdzie nikt co zamiary ma inne jak podróżowanie. Ktoś zarzucić możę, że Titanic, że Costa Concordia. Titanic zatonął 104 lata temu, kiedy o zaawansowanej nawigacji mowy nie było, a Concordię sto lat później zgubił nadmiar testosteronu kapitana Schettino, bo jak wiadomo głowa siwieje dupa szaleje. I tak w ten oto tragiczny sposób, dwie ogromne katastrofy rzucać mają cień na bezpieczeństwo rejsów wycieczkowych? O nie kochani Czytelnicy … rachunek prawdopodobieństwa kolejnej katastrofy jest tak mały, że bardziej prawdopodone jest to, że Grześ zostanie pilotem chromowanej Dakoty, a ja wstąpię do Zakonu Karmelitanek Bosych.

11838558_886986714708947_8544156260011456082_o.jpg

Mamy tych rejsów za sobą już kilka, ale wciąż za mało, bo niedosyt jest tak ogromny jak dziura budżetowa w Republice Czadu! Tęsknimy za morzem jak prawdziwi marynarze. Tak nie wkręciło nas nic co z podróżami się wiąże. Jedyne co nas wiecznie powstrzymuje to cena, która bywa zawrotna. Niemniej jednak nasi Lastowicze Rejsowicze zapewne potwierdzą, że i za 2500 zł popłynąć zarazą można. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że jesteśmy na luksusowym potworze z fullem atrakcji i do tego zwiedzamy świat, to cena jest tu niezbyt wygórowana. Spróbuj to samo zrobić samolotem czy samochodem i to taniej… nie da się pójdziesz z torbami. Armatorów jest masa, statków jeszcze więcej , tras do wyboru do koloru, różne rodzaje kabin oraz formy wyżywienia. Dookoła świata , dookoła Australii, po Wyspach Greckich albo Fiordach Norweskich. Przebierać możemy w nich jak wytrawne blogerki modowe w nowo otwartym showroomie na ul. Mokotowskiej. 

1534808_822395514482524_4561443242181032405_o.jpg
lastowicze.pl

Małżonek Grzegorz, którego w telefonie wpisanego mam jako KAPITAN GREG 😉 zajarał się tematem tak bardzo, że nie znam drugiego takiego, który po nazwie statku poda Ci jego liczbę pasażerów, załogę, a również i długość w metrach a co. Dodatkowo z miłości do zarazy prowadzi swój osobisty fan page Hotele Na Morzu, który pielęgnuje jak ja kilkanaście lat temu chińskie jajko Tamagoczi. Lada moment lecimy na wystawę TITANIC do Pałacu Kultury, bo przecież nie przepuściłby tego na pewno. I tak właśnie zarażeni nieuleczalnie zakaźną chorobą przenoszoną drogą morską, zarażamy i my. Znamy tajniki, znamy obejścia, znamy rozwiązania i z chęcią się z Wami podzielimy. Za wiedzę i opowiastki nie pobieramy kasy ani tantiemów. A jeśli choć trochę zajarałeś się opcją rejsowej zarazy to wejdź na poniższy fanpage , daj lajka i wypatruj co KAPITAN GREG wykombinuje w następnym poście 😉 To zabrzmi jak groźba, ale pamiętaj! To choroba cholernie zakaźna i nieuleczalna!

Z trzech rejsów mamy trzy amatorskie filmiki więc oglądajcie. 

rejs MSC MUSICA

rejs COSTA FAVOLOSA

rejs COSTA LUMINOSA

FANPAGE HOTELE NA MORZU

shutterstock_141084943
@hotele_na_morzu

 

Jedna uwaga do wpisu “Choroba Zakaźna Przenoszona Drogą Morską

Leave a Reply