Jeśli wydaje Ci się, że Twoje życie nie ma sensu, że brak w nim kolorów, że stale płata Ci figle, że wiecznie masz za mało, że nigdy nie będziesz szczęśliwy, TO POJEDŹ DO GAMBII.
Gambia… najmniejsze państwo Afryki, które dało mi więcej niż najbogatszy Dubaj, rajskie Malediwy czy tureckie all inclusive razem wzięte. To podróż, która zmieniła moje wartości, uświadomiła jak próżne jest nasze dążenie do luksusu, jak można cieszyć się z niczego i jak wiele możemy dać innym.
Wychowani w innej rzeczywistości nie doceniamy tego co mamy.
Jakiś czas temu piękni i młodzi ludzie Karolina i Jakub ruszyli do Gambii i zobaczyli na własne oczy, jak bardzo ten kraj potrzebuje naszej pomocy. Nagłaśniali sprawę na tyle skutecznie, że zainteresowały się tym media. A jak media to i siostra Barbarka rusza z kamerą w świat zbadać temat. Zebrała się również grupa Polaków, która otworzyła swoje serca i zleciała się z różnych stron świata. Tak powstała MISJA GAMBIA, której nie zapomnę do końca życia.
Lot prawie 10 godzin z międzylądowaniem w Maladze dał popalić, ale to był mały pikuś przy tym co przeżyliśmy na miejscu. Pierwsze zderzenie z rzeczywistością nastąpiło po przylocie do ośrodka. Brak ciepłej wody, brak światła, szczury i małpki to jakby codzienność. Byłam przerażona, bo mimo, że nie zawsze nocuję podczas podróży w luksusach, to wtedy namiot wydawał mi się lepszym luksusem niż nasz pokój.
Jedna wizyta w stolicy – Bandżulu wystarczyła, aby docenić te nasze warunki. Bieda na każdym rogu, brud taki, którego nasz sanepid nie ogarnąłby żadnymi mandatami, bose dzieci, psujące się mięso na targu, zapchlone zwierzaki i wszystko najgorsze co mogłam sobie wyobrazić.
Ale.. to nie był nasz cel wyjazdu. Naszym celem były dzieciaki z malutkiej wioski, które z powodu braku pieniędzy nie mogą się godnie uczyć, nie mają co jeść, nie mówiąc o najmniejszych wygodach jakie system edukacji powinien zapewnić.
Pierwsza wizyta w szkole była szokiem. Łzy dusiły nas stale, w gardle ściskało nie do wytrzymania. Bieda, zaniedbanie… porażające. Tego nie da się opisać słowami. Za szkolną bramą odgrywa się inny dramat. Jest to dramat dzieciaków, które do szkoły nie chodzą, bo ich na to nie stać. Pod metalową bramą codziennie widzieliśmy rączki, które prosiły nas o cokolwiek. Obraz, który nigdy nie uda mi się wymazać z pamięci, a bardzo bym tego chciała.
Przez 5 dni codziennie przyjeżdżaliśmy do wioski, robiliśmy zakupy na lokalnych targach, ubieraliśmy dzieci, wyposażyliśmy szkołę w niezbędne materiały dydaktyczne i środki czystości. Ale najważniejsze to czas z dzieciakami. Nikt nigdy nie cieszył się tak z mojej obecności, z mojego uśmiechu jak te dzieciaki.
Wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo świat się pomylił. Jak bardzo pomyliłam się ja. Jak bardzo poświęcałam czas dla ludzi gadając o dupie Maryni, zamiast zrobić coś dobrego. Moja branża turystyczna ma doskonałe narzędzie do tego aby troszkę ten świat zmienić, a nie robimy nic.
Podczas naszej wyprawy do Gambii otrzymałam masę miłych słów, wsparcia od Was obserwatorów, fanów naszego fanpage’a oraz czytelników bloga. Wiem, że takich osób, które chcą pomóc, ale nie wiedzą jak, lub nie bardzo ogarniają jak to rozpocząć, jest zdecydowanie więcej. Budujące jest to, że nasza podróż zmobilizowała was do działania.
Podczas naszego pobytu uczestniczyliśmy w nagrywaniu materiału reportażowego dla Dzień Dobry TVN. Materiał pojawi się niebawem. Za jakiś czas zrobię update i podlinkuję wideo on-line. Nie byłabym sobą gdybym i swojego materiału na wideo i tym razem nie przywiozła. To pierwszy wyjazd gdzie oglądając te filmiki z których skleję całość, wzruszam się do łez.
Niestety jest i ciemna strona pomocy dla Gambii. Poziom korupcji, nieetycznego zarabiania na biednych dzieciach jest porażający. Pomagać tu trzeba mądrze i rozważnie. Na własne oczy widzieliśmy szkoły, do których dowożeni są zagraniczni turyści, którzy to zdołowani sytuacją i warunkami zostawiają pieniądze. Co się dzieje z tymi pieniędzmi? Na pewno nie trafiają do dzieciaków. To biznes, który napędzamy sami. Dlatego też nasze działanie ma na celu doraźną pomoc konkretnym rodzinom i ich dzieciom oraz uświadamianie ludzi, że zostawianie tu kasy to nie wyjście z problemów. Tu trzeba edukacji. Nie pomożemy wszystkim, nie uratujemy całej Gambii czy świata. Możemy jednak pomagać mądrze i efektywnie i poprawić warunki życia dzieci choć w małym stopniu. Dzieci to przyszłość…
Ten wyjazd zaowocował w długofalowe plany, pomysły, kontakty, znajomości, inicjatywy. Mamy tyle do zrobienia. Tyle maluchów czeka na naszą pomoc. Tylko edukacja wyrwie ich z tej nędzy i rozpaczy. Teraz jest czas na to, aby obmyślić porządny plan działania i uniknąć patologii czających się za rogiem.
Ten wyjazd był dla mnie bardzo ekstremalny. Emocje walczyły ze zdrowym rozsądkiem. Uśmiech walczył ze łzami. Wyciągnęłam wnioski, przejrzałam na oczy. My pomogliśmy w małym stopniu dzieciakom z Gambii, dzieciaki z Gambii pomogły nam.
Już nigdy podróżując po świecie, nie będę ograniczać się tylko do tych pięknych katalogowych regionów. Zawsze zajrzę za róg, gdzie w mniej komercyjnym zakątku może czaić się przeraźliwa bieda i brak możliwości edukacji. Edukacja to podstawa. Jestem dziś cholernie wdzięczna za to, że mogłam skończyć jedną z najlepszych uczelni w Polsce, że nigdy nie chodziłam boso i nie martwiłam się o jedzenie. Jestem jednak cholernie zła na fakt, że do Gambii dotarłam tak późno.
Turystyczne wypady do Gambii???? po tym tygodniu z dzieciakami uważam, że leżenie z drinkiem na basenie w resortach, fotografując się z naćpanymi lwami i nie poświęcając nawet minuty na wizytę w slumsach, to szczyt próżności, głupota i brak wrażliwości. Jeśli wybieracie się do Gambii to poświęćcie choć jeden dzień na wizytę w slumsach, aby zobaczyć co to znaczy bieda. Tu nie chodzi o wpędzanie w poczucie winy, ale o otwarcie oczu i sprawienie aby ten świat był lepszy, a Gambia może pomóc Ci bardziej niż myślisz. Zaczniesz doceniać to co masz, przetasujesz priorytety, zrobisz rachunek sumienia i przeżyjesz terapię szokową jakiej się nie spodziewasz. Przestaniesz użalać się nad sobą, docenisz najmniejszą porażkę i będziesz wdzięczny za wszystko co Cię w życiu spotkało. Moje życie po tym wyjeżdzie będzie bogatsze, będzie bardziej wartościowe. Dostałam misję i będę ją czynić.
Lokalna ludność, żyjąca w kulturze reggae, mimo tylu krzywd, braku perspektyw, potrafi wiecej niż my mający dostęp do wszystkich narzędzi niezbędnych do działania. Oni nigdy stąd nie wyjadą, nie widzieli nic poza swoim najmniejszym krajem Afryki, a wiedzą czasem o życiu więcej niż my dzieci internetów, telewizji i dobrobytów wszelakich. Potrafią się uśmiechnąć bez interesu, potrafią porozmawiać, potrafią zaoferować pomoc. Tyle wartości i dobra ile dał nam ten kraj, nie zaoferowała nam żadna odwiedzona do tej pory kraina.
A teraz planuję kolejny wyjazd, bo zostawiłam tam dzieciaki, które będę doglądać, pilnować ich postępów w nauce.
Jak po raz kolejny usłyszę pytanie czy mam dzieci, odpowiem: MAM i TO DUŻO <3
Karola i Jakub! Dziękuję Wam z całego serca za inicjatywę. Siostro Barbarko, dziękuję Ci za te 7 dni, bo tak rzadko mamy okazję pobyć realnie razem. Grupo, kocham Was i nigdy o Was nie zapomnę!
„One love, one heart
Let’s get together and feel all right”
Bob Marley
PS. na naszym instagramie @lastowicze w wersji mobilnej, zapisałam relację z Gambii. A już niebawem film Lastowiczki i reportaż Barbarki. Śledźcie nasze media społecznościowe, a dowiecie sie więcej na temat planów związanych z tym najmniejszym krajem Afryki.